niedziela, 5 maja 2013

Mixtape #1: Krótka historia o psach, androidach, strażakach i pomidorach.


Frank Zappa powiedział kiedyś: „pisanie o muzyce jest jak tańczenie o architekturze”. Dlatego gdyby ktoś 2 miesiące temu powiedział mi, że będę współprowadził muzycznego bloga i że pierwszy tekst na tym blogu będzie o zespole Daft Punk – nie uwierzyłbym. Delikatnie mówiąc.
A jednak tak właśnie się stanie, ponieważ w ostatnim czasie zbyt mocno ci francuscy giganci muzyki house zasiedli w mojej głowie.

           Przyznam, że do niedawna nie rozumiałem fenomenu tego duetu. I nie mam tu nawet na myśli twórczości samej w sobie, a przede wszystkim tego  kultu, którym są oni otoczeni przez bardzo liczną grupę fanów. Dopiero, gdy na początku zeszłego miesiąca, na amerykańskim festiwalu Coachella Daft Punk zupełnie niespodziewanie zaprezentował na telebimach fragment pierwszego singla ze swojej nadchodzącej płyty „Random Access Memories” uznałem, że czas nieco zgłębić temat i spróbować zrozumieć o co ten cały szum.

I co mi przyniósł ten research? Zdałem sobie sprawę, że zagranie typu „zaprezentujmy nasz singiel bez żadnych zapowiedzi, ot tak, na telebimach jednego z największych festiwali na świecie” jest dla tego zespołu bardzo typowe. Właśnie dlatego, że jest obiektywnie nietypowe. Ktoś mógłby powiedzieć, że to przerost formy nad treścią. I być może ten ktoś miałby nawet rację…
Pieniądze czy kontrola? Treść czy forma? Cała kariera grupy opiera się na ciągłym lawirowaniu między poszczególnymi odpowiedziami na te pytania. Historia zaczyna się w roku 1992, kiedy trzech francuskich licealistów zainspirowanych twórczością The Beach Boys zakłada gitarowy zespół Darlin’. Kto mógłby przypuszczać, że wśród tej trójki znajdują się przyszli członkowie dwóch wybitnych projektów muzycznych? Z całą pewnością nie redaktor jednego z najważniejszych światowych wydawnictw dotyczących muzyki – wydawanego od 1926 roku, brytyjskiego Melody Maker (dzisiaj New Musical Express). Ów redaktor po kilku pierwszych sukcesach zespołu zrównał go z ziemią w swoim artykule pisząc o „bandzie głupich gnojków” (oryg. ‘a bunch of daft punk’). Samo trio wkrótce się rozpadło, gdyż panowie Thomas Bangalter i Guy-Manuel de Homem-Christo uznali, że kiepscy z nich gitarzyści i bardziej pociąga ich tworzenie muzyki elektronicznej. Trzeci członek Darlin’, Laurent Brancowitz, postanowił z bratem założyć alt-rockowy zespół Phoenix. Nowopowstały duet poszukując nazwy postanowił zainspirować się artykułem, który tak ostro ich skrytykował. Tak właśnie powstał Daft Punk. Sam zespół w wywiadach rozciąga nazwę jako D.A.F.T. – Dogs, Androids, Firemen, Tomatoes (stąd właśnie tytuł mojego tekstu). Czy jest w tym jakikolwiek sens? Pewnie nie, chociaż wszystkie te rzeczy pojawiały się w różnych teledyskach zespołu.
Panowie początkowo zaczynają grać w klubach nocnych zdobywając umiarkowaną popularność i dużo lukratywnych propozycji kontraktów płytowych. Jednak na żadną propozycję się nie zgadzają, gdyż jak mówił Bangalter: „główna idea była taka, żeby być wolnym. Żeby być wolnym musisz mieć kontrolę. A jeśli chcesz mieć kontrolę, musisz zrezygnować z pieniędzy”. Dlatego też, pomimo wydania w 1994 roku singla Alive, a następnie w 1995 Da Funk, na pełnoprawną płytę trzeba było czekać aż do 1997 roku. Okazało się, że warto było czekać. Album „Homework” został uznany za objawienie i do dzisiaj mówi się o nim jako o najważniejszym francuskim albumie lat 90’ i prawdopodobnie najważniejszym albumie dla muzyki house w ogóle. W 2001 roku grupa wydała swój drugi album zatytułowany „Discovery” ugruntowując swoją pozycję gigantów muzyki house i udowadniając malkontentom, że pierwsza płyta nie była przypadkiem.  Na kolejną płytę przyszedł czas w roku 2005 lecz spotkała się ona z dużo chłodniejszym przyjęciem. Do dzisiaj w internecie toczą się spory, czy aby Francuzi celowo nie nagrali gorszej płyty. Za tą teorią przemawia jej tytuł – „Human After All”. Po dwóch wybitnych płytach oczekiwania były ekstremalnie wysokie i chyba nic nie mogłoby im sprostać. Zdając sobie z tego sprawę zespół celowo postanowił nagrać gorszą płytę pokazując, że są tylko ludźmi, a nie muzycznymi bogami jak chciano ich widzieć. Czy ta wersja jest możliwa? Jak najbardziej. Czy jest prawdziwa? Pewnie nigdy się nie dowiemy.
W każdym razie po wydaniu płyty i zakończeniu trasy koncertowej zespół praktycznie znika z życia publicznego. Nagle w 2010 roku pojawia się informacja, że Daft Punk stworzy soundtrack do filmu Tron: Dziedzictwo. Jeśli weźmie się pod uwagę image zespołu i klimat świata przedstawionego w serii Tron, to wybór był doskonały. No, ale właśnie… Jaki jest ten image, z którego słyną Francuzi?  Od samego początku panowie na koncertach występowali w charakterystycznych, futurystycznych kaskach. Mniej więcej na etapie płyty „Human After All” do kasków dołączyły skórzane kurtki stylizowane na motocyklowe. Teraz natomiast miejsce kurtek zajęły…disco marynarki stworzone przez dom Saint Laurent specjalnie dla zespołu.
A zatem, poza światem muzyki, Daft Punk wiązał się już ze światem filmu i mody. Czy to wszystko? Skądże znowu. Bangalter i de Honem-Christo za młodu byli fanami anime, szczególnie japońskiego twórcy Leiji Matsumoto. Dlatego, gdy pojawiła się okazja by stworzył on filmową wizualizację płyty Discovery, szybko z niej skorzystano. W ten sposób w 2003 roku powstał animowany film muzyczny „Interstella 5555: The 5tory of the 5ecret 5tar 5ystem”. W 2011 roku we Francji pojawiła się nawet limitowana edycja Coca-Coli w butelkach zaprojektowanych przez Daft Punk nazwana Daft Coke.
I taki właśnie jest cały Daft Punk. Singiel zapowiadający pierwszą płytę wydany 3 lata przed samą płytą. 8 lat przerwy od „Human After All” do „Random Access Memories” (premierę zapowiedziano na 21.05.2013). Charakterystyczny i niepowtarzalny image zespołu. Kontrowersyjne wypowiedzi. Wychodzenie szeroko poza świat muzyki do świata filmu, mody, czy reklamy.
Czego możemy spodziewać się po nowej płycie? Wszystkiego. Pierwszy singiel nagrany we współpracy z Pharellem Williamsem znanym między innymi z zespołów The Neptunes i N.E.R.D. oraz Nile’em Rogersem kojarzonym przede wszystkim z zespołem Chic zwiastuje silną inspirację disco i latami 80’ XX wieku. Redakcja internetowego serwisu djmag.com miała już okazję przesłuchać nowy album w całości i nawet napisać na tej podstawie recenzję. Ich opinia o albumie jest umiarkowana z lekko negatywnym zabarwieniem. Problem w tym, że o ile dobrze zrozumiałem, ekipa djmag.com przesłuchała album tylko raz. Osobiście nie wydałbym opinii na podstawie jednokrotnego przesłuchania, dlatego wolę poczekać na bardziej wiarygodne źródła, a przede wszystkim na premierę samej płyty.
Daft Punk to zespół, o którym można pisać w nieskończoność nie mówiąc ani słowa o muzyce, którą tworzą.  Czy to oznacza, że faktycznie w ich przypadku forma przerosła treść? Nie do końca, ponieważ o muzyce również można powiedzieć bardzo wiele. Ale o tym może w kolejnym tekście, zapewne już po wydaniu „Random Access Memories”, do którego odliczam dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz